i w kółko powtarzam to samo - jak katarynka - że jesteś wyjątkowy, że dużo dla mnie znaczysz, że bardzo Cię kocham - tak jak by to były jakieś magiczne zaklęcia - rozwiązujące każdy problem...
głupia jestem i tyle...
Głowa mi pęka - czuję że zaraz eksploduję...
Czuje- że to rozbicie - że to trochę przeze mnie - a może za bardzo sobie schlebiam...
Czuję że nie potrafię mu pomóc, nie wiem co mam powiedzieć, zrobić - żeby było lepiej - nie wiem jak sprawić żeby lepiej się poczuł, żeby miał więcej siły... nie umiem - nie wiem jaka mam być - ażeby było mu lepiej... Mówi że go znam, że wiem - ale to nie prawda - przestraszyłam się dzisiaj - przecenia mnie...
Zamykam się, a On pomyśli że to przez Niego, przez to co mówił, pomyśli że nie powinien mi pokazywać wszystkich swoich uczuć... - a może po prostu jestem zbyt słaba... zbyt mocno to przeżywam
Łudzę się że obecność pomoże, że ciepło i bliskość to lek na wszystko - a może On wcale tego nie potrzebuje... myślę tylko o sobie
rozumiem, że taka mocna i szczera rozmowa nic nie zmienia?
OdpowiedzUsuńObecność jest ważna, nie koniecznie taka tuż obok, czasem nawet lepiej być w pobliżu, tak żeby ta druga osoba wiedziała, że może na Ciebie liczyć, ale żeby się o Ciebie nie potykała
OdpowiedzUsuń