Dziwnie się ostatnio czuje - tak "dziwnie" to bardzo trafne określenie, jak nie ja... tak jakby ktoś do mojego ciała włożył zupełnie inny umysł i inną duszę..
Usiadłam dziś na łące wśród wysokiej trawy - patrzyłam na chmurne niebo, przebijające się promienie słońca- tak jak by chmurom na przeciw, słuchałam świergotu ptaków - i z całej siły próbowałam uspokoić galop moich myśli. Może o to chodzi że ciągle czegoś od siebie wymagam... ciągle o coś mam do siebie pretensje - ciągle o coś mi chodzi - bo mogę lepiej, inaczej - i sama nie wiem jak jeszcze...
Czuje się jak ufoludek w brudnych kaloszach...
Mam w głowie jedno wielkie ogromne "MUSISZ"
muszę umieć rozmawiać z mamą,
muszę umieć radzić sobie ze stratą po śmierci taty,
muszę znaleźć prace - teraz już,
muszę cieszyć się życiem- no co takie krótkie, no bo ważne są chwile...
muszę panować nad sytuacją w domu,
muszę być silna, poukładana no i radosna - przecież "MUSZĘ"
Żeby tak muszę godziło się z chcę.
OdpowiedzUsuńA może warto troszke sobie odpuscic? To MUSZE i sie udusze :)
OdpowiedzUsuńZnam to "muszę"... Szkoda, że nie jest łatwo to wprowadzić w życie.
OdpowiedzUsuń