poniedziałek, 15 września 2014

...

Leże na łóżku - źle się czuje - zrób coś z tym, zrób coś z tym, zrób coś z tym - krzyczą natrętne myśli w mojej głowie... ale co - co do cholery mam zrobić... nie mogę zasnąć - ok - tabletka na sen - rozwiązanie na dziś... impulsywnie - puki mam silę, przed zaśnięciem wypisuje listę rzeczy które obiecuję zrobić jutro - ażeby choć trochę mieć poczucie kontroli nad swoim życiem.
Budzę się dziś w jeszcze gorszym nastroju - ratunek spacer - bladym świtem wychodzę do lasu - spotykam ludzi, przystaje, rozmawiam, żartuje i się uśmiecham - jak zwykła ja...
Za kolejnym zakrętem nie potrafię powstrzymać łez - mam ochotę usiąść gdzieś pod drzewem i płakać do nieskończoności  - przyśpieszam tylko kroku - wydłużam spacer o kolejne kilometry... "co się z Tobą mała dzieje ?"
Wracam do pokoju - na stoliku czeka na mnie moja lista - na nic nie mam ochoty.
Mam wrażenie że żyje na jakiejś innej planecie, mówię innym językiem i czuję inaczej - jak jakiś ufoludek - każdy spogląda na mnie - spojrzeniem mówiącym - "o co ci chodzi ? "
O nic mi nie chodzi - czuje tylko jak ucieka ze mnie życie - jak z przebitego balonika - powoli - niezauważalnie - a ja jak w jakimś transie zaklejam tą dziurę plastrem , jednym i drugiem a powietrze i tak ucieka... 

"idź przeproś mamę " - tylko że ja nic złego nie zrobiłam - nie umiem tylko udawać że dobrze się czuje - mama zobaczyła że płacze choć szybko wytarłam łzy... mama chce mi pomóc - tylko nie umie, nie wie jak - proponuje obiad - a ja czuję ze jak zjem choć odrobinę to zwymiotuję - mówię że nie jestem głodna... Pyta co u Niego - jak nam się układa - różnie,  ucinam temat, pyta o prace - tłumacze jeszcze resztkami sił że wysyłam ciągle wysyłam CV, wraca do tematu psychologa - pytam - pójdę tam i co mu powiem...
Mama bezradnie " że tak nie można " - wychodzi z mojego pokoju z płaczem...
No cóż przepraszam ze nie jestem super idealna, tak -  za to mogę przeprosić... 


I kolejny raz czuje się winna - bo nie spełniam czyichś oczekiwań...

Wracam do mojej listy - pamiętasz obiecałaś sobie... ?
No dobrze - więc zarejestrowałam się do lekarza, wysłałam kolejne CV, napisałam do ludzi których potrzebuje, zadzwoniłam i poprosiłam o pomoc - w moim wydaniu to sukces...

3 komentarze:

  1. To jeszcze nie depresja, ale szybko w nią wpadniesz jeśli nie pozwolisz sobie pomóc. Myślę, że byłam przez jakiś czas w podobnym stanie i wszystkiego czego wtedy potrzebowałam to z rozmowy z kimś kto nie tylko zrozumie, ale pomoże. Może rozmowa z Twoją mamą da Ci więcej niż Ci się wydaje?

    OdpowiedzUsuń
  2. Każdy krok w takim stanie to sukces, a Ty wykonałaś ich dużo. Jesteś silniejsza niż Ci się wydaje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Poczucie winy to najgorsza z zaraz ludzkich....

    OdpowiedzUsuń