piątek, 26 września 2014

Z biedronkowych opowieści...

Zaglądam rano do lodówki - obiad mam ugotować przecież - a tam spogląda na mnie masło, jakaś wędlina i przecier pomidorowy - wykorzystując do maksimum moje zdolności kucharskie - obiadu z tego nie będzie... trzeba jechać na zakupy...
Wchodzę do sklepu i pierwsze co widzę to wrzosy, boże jakie piękne - muszę takie mieć - muszę i koniec :) więc, przebieram, wybieram i marudzę... który zdrowy, który ładny... i tracą głowę znów dla kwiatków - niczym dla czerwonych szpilek - zapominam o wózku na zakupy - pozostawionym samemu sobie na pastwę losu.. wybrałam jednego - gdzie ten mój wózek ? no tak - tarasuje przejście, Pan w średnim wieku, przygląda mi się z rozbawioną miną i grzecznie czeka... uśmiecham się przepraszająco, czym prędzej zabieram wózek -
"przepraszam bardzo "
"nic się nie stało " - pan uśmiecha się grzecznie i jedzie dalej...
spotykamy się przy pieczywie, Pan wybiera bułki które ja też chce
"panie moją pierwszeństwo" słyszę, znów grzeczności uśmiechy "dziękuje", jadę sobie dalej... skręcam w stronę nabiału a ten sam Pan wybiera mleko - no nic podjeżdżam uśmiecham się i tak jakoś samo..., żartobliwym tonem mówię "i znowu się spotykamy " - Pan odwzajemnia uśmiech i pyta ile mleka mi podać - "poproszę trzy butelki" , "proszę" , "dziękuję" "nie to że panią prześladuje,  choć bardzo pani ładna", śmieje się głośno i odpowiadam: "ani przez chwile o to Pana nie podejrzewałam"...
kręcę głową z niedowierzaniem - jestem przeziębiona, ledwo oddycham, mam oczka jak eskimos, ani grama makijażu, szary sweter prawie do kolan i czarne leginsy - no tak ładnie wyglądam - widocznie z chorobą mi do twarzy...
Wybieram jarzyny - ktoś stuknął mój wózek swoim, odwracam się a to ten sam Pan, puszcza mi oczko i z uśmiechem mówi "stuknęliśmy się lusterkami" śmieję się i odpowiadam "spokojnie policji wzywać nie będziemy" tym razem Pan śmieje się głośno i jedzie dalej...

10 komentarzy:

  1. Czytając to uśmiech sam gościł na mojej twarzy. Ciężko spotkać takich miłych ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja to bym zaraz powiedziała: spotykamy się trzeci raz, za czwartym stawia pan kawę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tym samym pomyślałam :) za czwartym kawa :)
      Mnie takie miłe sytuacje nigdy nie spotykają :P chooociaż, kiedyś pan w markecie zdzielił mi mielonym w nogę :) może to też było w akcie sympatii? :P
      Zdrówka! :*

      Usuń
  3. bardzo lubię takie sytuacje. niby nic, ale potrafią wywołać uśmiech na twarzy na cały dzień.

    OdpowiedzUsuń
  4. I od razu człowiekowi milej na duszy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No widzisz, przypadłaś Panu do gustu :) a potem dni są jakieś takie milsze, nie? :D

    OdpowiedzUsuń
  6. :) fakt w spożywczaku można spotkać miłych ludzi

    OdpowiedzUsuń
  7. takie dobre rzeczy, a mogą nawet humor poprawić! ja jak było Euro2012 to raz spotkałam miłego, starszego pana, z którym porozmawiałam sobie w kolejce do kasy, a jeszcze go przed siebie przepuściłam, bo czegoś zapomniał kupić, a żona na obiad gości zaprosiła ;) miła to była rozmowa! i popatrz, jak niewiele trzeba, żeby po prostu ktoś się uśmiechnął! szkoda, że większość ludzi to gbury.

    ok, możesz posiedzieć, będzie mi raźniej! :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak w filmie, aż szkoda, że akcja nie poszła naprzód :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale przynajmniej humor lepszy, prawda? :)

    OdpowiedzUsuń