niedziela, 21 września 2014

...

Znów spotykamy się w parku - ławka na której przegadaliśmy już chyba setki godzin... wieczór, robi się chłodno - a żadne z nas nie ma ochoty na rozstanie - idziemy do przytulnej knajpki obok parku - kolejne przegadane godziny przy latte... w środku jest prawie pusto, w tle przyjemna muzyka, przyciemnione światło... i my - rozmawiamy, śmiejemy się głośno - czasami mam wrażenie że za głośno... wtulam się w Niego - myślę o tym jak bardzo mi go brakowało, ostatnio...

Kolejne spotkanie - spędzamy ponad sześć godzin rozmawiając... park nocą, spacer po mieście i długie przegadane godziny w samochodzie... pomimo tego że jest trudno - nie oddam tego za żadne skarby świata...

"Zadzwonisz?" i znów płyną słowa, o tym jaka jetem, jaka byłam... czego się boje i z czym sobie nie radzę, o moich poprzednich związkach... żegnamy się w końcu i ze zdziwieniem stwierdzam że przegadaliśmy ponad dwie godziny...

Wychodzę do klubu potańczyć - kiedyś to był mój sposób na całe zło... - może i tym razem pomoże...
"idź, baw się dobrze - a jak będziesz wracać daj znać, spotkamy się na chwilę" - mówi...
Więc jadę... i najpierw jest mi nieswojo dziwnie - mam wrażenie że nie umiem się już poruszać z taką lekkością jak kiedyś... ale się wyciszam, zamykam oczy - pozwalam ciału i duszy przypomnieć sobie jak się to robi - jak się tańczy - uśmiecham się - tak jest mi dobrze... cały mój dobry nastrój burzy jakiś natrętny mężczyzna - który nie rozumie słowa "nie" - był nawet bardzo nachalny, przestraszyłam się - bo w żaden sposób nie chciał się odczepić... wracam wcześniej - po tak długiej przerwie kondycja już nie taka - jestem zmęczona - no i spieszy mi się do Niego...
Przytula mnie i całuje - a ja myślę że tego brakowało mi najbardziej...

Czasami mam wrażenie że ma nade mną jakąś władzę...
jednym przytuleniem potrafi sprawić że czuje się bezpiecznie - po każdej burzy w mojej głowie, jednym pocałunkiem potrafi sprawić że świat przestaje istnieć, miejsce i czas nie ma znaczenia,
jednym słowem  potrafi sprawić że się śmieje, głośno i wyraźnie,
jednym dotykiem potrafi sprawić że absolutnie nie potrzeba mi niczego więcej prócz jego dłoni...


8 komentarzy:

  1. Czytając pomyślałam sobie, że może bez zbędnych słów, po prostu Cię przytulę? :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż mogę powiedzieć? Piszesz to co ja niekiedy chciałabym wyrazić, zwłaszcza wątek powrotu z klubu... nie ma nic lepszego niż wtulić się po prostu w kochające ramiona i nie myśleć już o tym co na jakie niekiedy osobowości i zachowania trzeba się w takich miejscach napatrzeć

    http://the-thinnest.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. och, jak zazdroszczę Wam tylu wspólnych chwil!

    OdpowiedzUsuń
  4. Chwile w ukochanych ramionach i niczego więcej nie potrzeba do szczęścia...

    OdpowiedzUsuń
  5. Taka "władza" jest chyba jedną z najlepszych, jakie są na tym świecie; daje ukojenie w niesamowitym stopniu. ;>

    OdpowiedzUsuń
  6. Czasami nie trzeba nic więcej do szczęścia :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Znam to uczucie :) Mój facet chyba też ma nade mną władze ;) Chociaż to podobno nie dobrze ;)

    OdpowiedzUsuń