wtorek, 26 sierpnia 2014

list

Och i chyba wygłupiłam się tym listem... jak jakaś nastolatka...
Och !

...

Kolejna zła noc... nie przespana - pełna złych snów - kiedy udało mi się zasnąć może na 2 godziny...
Wstałam wyczerpana - jak po jakimś maratonie - a obrazy z nocnych koszmarów prześladują  mnie cały dzień.

Jestem pełna złych przeczuć - mam ogromną ochotę napisać "wszystko w porządku" - ale raczej On nie chce ze mną gadać - powinnam zostawić Go w spokoju...

Moja mama - ta która uważała że , pomoc psychologa kiedy tato umierał , to zły pomysł - argumentując - no bo co sąsiedzi powiedzą i że to lekarz od czubków - ta sama moja mama - wysyła mnie do psychologa, ba nawet do psychiatry... Myślałam ze udawanie że dobrze się czuje idzie mi całkiem nieźle - przecież zachowuje się normalnie - tylko kiedy nikt nie widzi...
Czy to znaczy że zmieniłam się aż tak bardzo... muszę nad tym pomyśleć...

czwartek, 21 sierpnia 2014

wspomnienie

Letni ciepły wieczór... park - oświetlony pomarańczowym światłem latarni... kojący szum fontanny...
Ja - w letniej sukience, rozpuszczonych włosach - siadam na murku parkowej rabtaki  i zbieram lawendę...
On stoi przy fontannie, czuje że mi się przygląda - pochodzi do mnie - słyszę jego kroki - zatrzymuje się tuż za mną... zbiera moje długie włosy w swoje dłonie - zaplata pomiędzy palce - odsłania mój kark... delikatnie dotyka dłonią odsłoniętej skóry karku... zamykam oczy - w tej jednej krótkiej chwili świat się zatrzymuje - moje ciało reaguje na ten Jego krótki dotyk natychmiast - dreszczem od stup do głów... włosy rozsypują się po plecach - zaczynamy o czymś rozmawiać - świat jakby wraca do mojej świadomości... kolory i dźwięki znów nabierają wyrazu...

i jakże dalekie to wspomnienie dziś...

środa, 20 sierpnia 2014

...

Obudziła się we mnie ciekawość - uśpiona ostatnio... zamarzyła mi się kawa z bananami - a co... !
Wyszukałam przepis w internecie ( dziękując za takie dobrodziejstwo, które umożliwia mi spełnienie takiej zachcianki, natychmiast ), poczytałam ten przepis,  poczytałam...  i zrobiłam po swojemu ;) no dobrze nie wyszło mi - ale jakoś szczególnie się tym nie przejęłam :) liczy się inwencja twórcza i chęć odkrywania nowych smaków  i swoich możliwości - prawda :) 

Szukam pomysłu na nową zasłonę - którą chce uszyć sama i  nowy pomysł mam na moją garderobę - tato powiedziałby z uśmiechem "coś Ty znowu wymyśliła" - a potem dzielnie pomagałby mi w realizacji każdego mojego pomysłu - z anielską cierpliwością - której zawsze miał dla mnie najwięcej...

Spacerując po moim ogrodzie - planuje jego jesienny "remont", chodzę i myślę - to zrobię tak a to inaczej, to posadzę tu a to tu - i myślę o czym jeszcze powinnam doczytać, czego jeszcze powinnam się dowiedzieć - żeby było pięknie,  radośnie i kolorowo... 

 Wiesz... i romans mam... codziennie wieczorem tuż po kąpieli, pachnąca, spokojna otulona kocem - zasiadam przy Januszu Leonie Wiśniewskim... liczyłam na to że mnie porwie swoją inteligencją, szarmanckim zachowaniem, namiętnością  i tą swoją szorstkością zaplątaną w czułość... tak jak to robił do tej pory - szczególnie przy "samotności w sieci "...  a tymczasem nudzi mnie... choć to dopiero dwadzieścia przeczytanych stron - dam mu jeszcze szansę - niech zna moje dobre serce... tytuł brzmi zachęcająco "Miłość oraz inne dysonanse " a recenzja przekonuje że to powieść pełna namiętności i muzyki...


wtorek, 19 sierpnia 2014

o niczym...

Mam w pokoju trzy pary kapci - jedne wystają spod łóżka, drugie spod fotela a trzecie lukają na mnie spod stołu... zbiegam na bosaka na dół - wracam z kolejną parą kapci...
Filiżankę z kawą - znajduję w przeróżnych miejscach całego domu - ja nie pije kawy jak człowiek - przy stole - ja piję kawę cały dzień - kiedy w końcu ją znajdę...
Sprzątam w pokoju, sprzątam w ogródku - nawet pulpit mojego komputera wygląda jak nie mój - tyko kilka ikonek - cud jakiś... sprzątam też w mojej głowie - taka zapracowana jestem... - bardzo.
Zrobię sobie romantyczną kąpiel - myślę - taką z gorącą wodą,  pianą po brzegi i świeczkami - zrelaksuję się - myślę naiwna... uwielbiam ten moment kiedy zanurzam ciało w wodzie - to jest przyjemne... siedzę sobie w tej wodzie - teraz czas na relaks - myślę... myślę... myślę... bawię się pianą jak mała dziewczynka, podrzucam kulki do góry, dmucham, rozbijam dłońmi - zabawne przez chwilę... wychodzę z wanny po 5 minutach - "nudzi mnie ta kąpiel" - taki mam relaks...
Chciałam ostrzec - że śpiewanie "kiedy powiem sobie dość"  ONA - na cały głos z pełną ekspresją - podczas prowadzenia samochodem - może być niebezpieczne... w ostatniej chwili odbijam na drugą stronę jezdni - widząc przerażenie w oczach kierowcy z przecieka - śmieję się wniebogłosy - taka jestem rozważna..

czwartek, 14 sierpnia 2014

zwyczajnie

W  nocy obudziła mnie nadchodząca burza - jak zwykle to ja pierwsza z domowników - budzę się zamykam okna, sprawdzam czy wszystko w porządku... Mama mówi żebym położyła się z Nią - na dole jest ciszej i spokojniej - niż w moim pokoju na pietrze... zgadzam się spontanicznie - ale kiedy tylko się położyłam - przypominam sobie jak ostatnio tu spałam - kiedy tato umierał - na tym łóżku - pomimo tego że burza już przeszła - długo nie mogę zasnąć...

Coraz częściej pojawiający się ból głowy nie daje mi spokoju - sądziłam że mi przejdzie, że potrzebuje trochę uspokoić myśli, wyciszyć się - nie przechodzi  a wręcz się nasila...

Szukam dobrych rzeczy, dobrych drobiazgów - tak jak zawsze to robiłam...
Tylko jakoś tak wszystko pod górkę - ostatnio... może tak ma być...

Zwijam się na fotelu w kłębek - tak jak lubię - wsłuchuje się w stukot kropli o parapet - próbuje czytać


wtorek, 12 sierpnia 2014

po mojemu

I zrobię to wszystko po mojemu - tak bardzo po mojemu -
ze strachem tuż pod skórą
z energią która mogłaby ogrzać słońce,
z uporem - wręcz maniaka
z histerią - no bo co będzie jak...?
z poczuciem - że przecież mogę wszystko 
zrobię to wszystko po mojemu - po mojemu

niedziela, 10 sierpnia 2014

o Nim...

Ma niebieskie oczy - obsiane siateczką zmarszczek - które kiedy się uśmiecha - uwielbiam...,  mogę sobie przypomnieć kilka odcieni tego błękitu - który się zmienia w zależności od świata, nastroju - najbardziej uwielbiam ciemne, zamglone, intensywne - kiedy mnie pragnie i te figlarne, jasne, radosne - kiedy łobuzuje...
Ma włosy zawsze w nieładzie - które dodają mu uroku - uwielbiam wplatać w nie swoje palce...
Ma brodę która dodaje mu męskości...  w której dobrze wygląda - nigdy nie lubiłam mężczyzn z brodą - jego brodę uwielbiam - lubię jej dotyk na mojej skórze... 
Ma usta... których bliskość powoduje dreszcz w całym moim ciele - mogę je całować godzinami...
Ma ciało które idealnie pasuje do mojego ciała, ramiona, barki, plecy, brzuch, nogi - uwielbiam wędrować moimi dłońmi po Jego ciele - chce wiedzieć które miejsce na Jego skórze łaskocze a które podnieca... trzy pieprzyki ułożone w trójkąt tuż obok pępka - uwielbiam je..
Ma ramiona - w których czuję się absolutnie bezpieczna
Ma dłonie które kiedy trzyma mnie za rękę - kiedy idziemy przez miasto - świat wygląda inaczej, piękniej, bezpieczniej... tylko Jego dłonie znają każdy zakamarek mojego ciała...
Kiedy na Niego patrze, czuje całą sobą jak bardzo mi się podoba, wystarczy że jest blisko, stado motyli panoszy się w moim brzuchu... Nigdy nie czułam tak intensywnie - bliskości z drugim człowiekiem, żaden mężczyzna nie podobał mi się tak bardzo jak podoba mi się On.
próbowałam zasnąć - a przynajmniej powinnam się trochę przespać - bo o 1 w nocy wyruszam w trasę... i to będzie w zasadzie moja pierwsza tak daleka podroż samochodem - zdając się tylko na GPS - życz mi powodzenia ;) 

zamigotał tel. "zróbmy jutro coś szalonego" - odpisuje " cokolwiek to będzie - zgadzam się"

Jedziemy samochodem - pęd powietrza, które wpada przez szeroko otwarte okno rozwiewa mi włosy, wychylam twarz i czuje mocne promienie słońca, głośna muzyka dodaje energii i wprawia w dobry nastrój - prędkość z jaką jedziemy dodaje odrobinę adrenaliny - samochód wypełnia głośny beztroski śmiech i swobodna rozmowa - zamykam oczy i chłonę to wszystko... uśmiecham się i myślę że tak smakuje młodość...   z mojego zamyślenia wyrywa mnie pytanie - "Beti co się dzieje"... yyy że ze mną coś się dzieje? "no tak - nic nie mówisz - jesteś inna niż zawsze"
odpowiadam uśmiechem i wymijającą odpowiedzą, żartem kieruję rozmowę na inny temat...

Jedziemy na odkryty basem - pogoda jest cudowna - mnóstwo słońca i lekki wietrzyk... lokujemy się na trawie - wyciągam się cała na kocyku - wystawiam swobodnie ciało do słońca...
i myślę sobie - "nie mała - nie tym razem - nie będziesz się przejmować kilkoma kropkami na pośladkach i nogach oraz tym że Twój brzuch jest za duży, i że masz piersi na które wszyscy zwracają uwagę - proszę Cię - taka jaka jesteś jesteś idealna - koniec kropka - jak każdy człowiek "
zawsze miałam problem z jakimiś minimalnymi niedoskonałościami mojego ciała - choć powinnam dziękować codziennie na kolanach matce naturze że mam taką figurę - w zasadzie bez żadnego wysiłku...

otwieram oczy i próbuję włączyć się do rozmowy - do naszej paczki dołączyło kilka osób - znajomi znajomych... uśmiecham się szczerze i zaczynamy rozmawiać - jest dobrze, swobodnie, spokojnie - leniwie wręcz... :)

To co idziemy do wody - pada moja propozycja - mam plan - nauczycie mnie dziś pływać - rzucam wyzwanie :) to są moje początki przygody z wodą, basenem, pływaniem... trochę się boje... wchodzę pierwsza do wody - jest lodowata - w porównaniu z moją rozgrzaną słońcem skórą... a potem była cudowna... to był dobry dzień - może byłam i milcząca i zamyślona i trochę daleka - ale w miarę spokojna i zadowolona z chwili...

I jeszcze chciałabym żeby On był obok mnie... - bardzo bym chciała

piątek, 8 sierpnia 2014

...

Idę dziś na pogrzeb, siostry mojej cioci, zaczęła chorować na raka w tym samym czasie co mój tata...
Oboje walczyli z chorobą przez rok czasu...
Boje się tam iść - wiem jak to boli - choć pewnie każdego "boli" inaczej... odpycham wspomnienia z pogrzebu mojego taty na samo dno mojej duszy - ciągle powtarzając sobie dyrdymały że: "tak miało być" , "że nic nie można zrobić" , "że trzeba się z tym pogodzić" , "że tato bardzo by chciał żebyśmy sobie radzili"  - powtarzam sobie te słowa jak magiczne zaklęcia które w tajemniczy sposób mają sprawić że wszystko będzie dobrze... boje się że to wszystko uderzy we mnie ze zdwojoną siłą...

Chciałabym pójść potańczyć- wyrzucić z siebie wszystkie złe emocje - zatracić się w tym - w ruchu, muzyce energii - i bardzo chciałabym mieć Go obok siebie - z Nim taniec smakuje inaczej, bardziej intensywnie...

czwartek, 7 sierpnia 2014

dobrze

Jest po prostu dobrze...
a lepiej byłoby tylko wtedy - gdybym mogła się teraz w Niego mocno wtulić...
tak jak lubię ja i tak jak lubi On...