Kolejna zła noc... nie przespana - pełna złych snów - kiedy udało mi się zasnąć może na 2 godziny...
Wstałam wyczerpana - jak po jakimś maratonie - a obrazy z nocnych koszmarów prześladują mnie cały dzień.
Jestem pełna złych przeczuć - mam ogromną ochotę napisać "wszystko w porządku" - ale raczej On nie chce ze mną gadać - powinnam zostawić Go w spokoju...
Moja mama - ta która uważała że , pomoc psychologa kiedy tato umierał , to zły pomysł - argumentując - no bo co sąsiedzi powiedzą i że to lekarz od czubków - ta sama moja mama - wysyła mnie do psychologa, ba nawet do psychiatry... Myślałam ze udawanie że dobrze się czuje idzie mi całkiem nieźle - przecież zachowuje się normalnie - tylko kiedy nikt nie widzi...
Czy to znaczy że zmieniłam się aż tak bardzo... muszę nad tym pomyśleć...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz