Mój zaspany organizm woła do mnie cichutko - kawa, kawa - potrzebuje kawy natychmiast... - ale co się mu dziwić po 3 godzinach snu... więc pije kawę z mlekiem - tzn. mleko z kawą - nazywajmy rzeczy po imieniu...
Czy moje życie naprawdę musi wyglądać jak jakaś rozpędzona karuzela... ? - no dobrze, na to pytanie powinnam sobie odpowiedzieć sama...
Mam ochotę na długi spacer po lesie - w słońcu i w ciszy...
Lubię Jego błyszczące oczy - kiedy na mnie patrzy, lubię Jego spontaniczność - kiedy podnosi mnie i kręci w około na środku ulicy, i kiedy namiętnie całuje za rogiem budynku... zaczepne "nie przeszkadzajcie sobie" przypadkowych przechodniów - powoduje u nas atak śmiechu... - nie, nie przestajemy się całować...
Kiedy siedzimy w kawiarni - powietrze jest jakby naelektryzowane, otoczenie mało wyraźne, a pytanie kelnerki "czy można to już zabrać ?" - jest jakby z innego świata... i czuje że ludzie się nam przyglądają, a my chichoczemy,szepczemy twarz przy twarzy - jakbyśmy znali wszystkie tajemnica świata... opowiadamy o lękach, o wspomnieniach, o planach, o rozczarowaniach - i nagle niepostrzeżenie mija 3h - wpatrzeni w siebie, zasłuchani, i żeby być najbliżej jak się da...
Powrót samochodem jest pełen wygłupów i śmiechu - jak para dzieciaków - a nie dorosłych ludzi...
Kiedy wtuleni w siebie przy blasku świec rozmawiamy - mam poczucie bezpieczeństwa, bliskości której nigdy z drugim człowiekiem nie czułam... Nasze rozmowy są trudne, czasami bardzo bolesne - słowa które ranią a które trzeba powiedzieć - przecież obiecaliśmy sobie szczerość..
Kiedy mnie dotyka przekraczam wszystkie swoje granice... zatracam się w Jego dotyku...
O 3 nad ranem śmiejemy się do łez z niczego - "bo Ty się śmiejesz".
Zadziwia mnie bzdurnymi pytaniami "co Ty we mnie widzisz" , albo "dlaczego mnie kochasz" - oczekuje konkretnych argumentów... Tak jakby o uczuciu można było mówić konkretami... co mam mu powiedzieć? że Jego uśmiech na twarzy - to radość w moim sercu... że interesuje mnie co myśli, co czuje... że rozmawianie z Nim - to przyjemność, że uwielbiam każdy centymetr Jego ciała, że sama Jego obecność powoduje że jest mi porostu dobrze, że patrze na Niego i czuję jak bardzo Go pragnę... że Jego smutek, Jego lęki to mój smutek i mój strach... że czuję jakby był częścią mnie od zawsze...
Oczekuje ode mnie odpowiedzi w stylu :"kocham Cię za to i za to"... nie - kocham Cie bo po prostu jesteś...
O 4 nad ranem śmiejąc się sprawdzamy w Wikipedii - co to jest "miłość"
O 6 nad ranem nie możemy się rozstać - zatraceni jeszcze w kilku minutach namiętności...
Mężczyzna, który potrzebuje nieustannego wyznawania miłości :) To jest coś! :) Mój uważa, że jak coś zostało powiedziane raz to nie trzeba powtarzać :/
OdpowiedzUsuńCiacho to normalny facet - jak powie, to obowiązuje do odwołania. Powiadomi, gdy nastąpi zmiana. Bynajmniej powinien...
UsuńMyśli nieskrywane - ty naprawdę musisz być wszędzie? :/
UsuńNawet ninja tak nie potrafi! Haha! 3:]
UsuńMój organizm też woła: kawy, kawy. Dostarczam mu jej, a on woła: spać, spać, spać. ;p
OdpowiedzUsuńMiłość - pięknie to wszystko opisałaś.
i to jest właśnie miłość :) jakże podobny był mój wczorajszy dzień :)
OdpowiedzUsuńto się nazywa prawdziwa jedyna miłość!! :) i tak można cały czas bez końca ;) tylko organizm bez snu może długo nie pociągnąć - jedyny minus :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńToż to jest dopiero definicja miłości :) Wikipedia niepotrzebna :)
OdpowiedzUsuńTo jest takie piękne :)
OdpowiedzUsuńżadne definicje nie są potrzebne, gdy to się po prostu czuje:)
OdpowiedzUsuńK. zawsze mówi do mnie "No i po co sobie wzięłaś takiego wariata?"
OdpowiedzUsuńJa też zawsze wypytuję D. za co mnie kocha, a on tylko marszczy brwi i mówi, że nie mi tak nie odpowie, bo kocha mnie po prostu całą i nie ma na to żadnej definicji :)
OdpowiedzUsuńTa intensywność jest wspaniała :-)
OdpowiedzUsuńTa intensywność jest wspaniała :-)
OdpowiedzUsuń